Pokój nr 14 - Cass, Evelline Lilly, Kenami

Weszła do pokoju i odruchowo zostawiła torebkę na kanapie w salonie. Ruszyła do kuchni, skąd wzięła kromkę suchego chleba i skierowała się w stronę sypialni. Wyjęła z torby, której nie zdązyła jeszcze rozpakować, koszulę nocną w kolorze jasnego fioletu wykończoną szarymi koronkami i ruszyła do łazienki. Po krotkim prysznicu wróciła do pokoju. Zerknęła na łóżko Cass, na którym było mnóstwo poduszek i uśmiechnęła się delikatnie. Ona sama nie lubiła takich rzeczy, jednak kolorowe poduchy współlokatorki w niczym jej nie przeszkadzały. Pamiętała, że gdy była dzieckiem lubiła otaczać się mnóstwem kolorów i miękkich rzeczy. Poniekąd przypomniały jej się czasy dzieciństwa, stąd własnie uśmiech. Usiadła na łóżku i przez moment przyglądała się otoczeniu. Po chwili jednak uklepała swoją poduszkę i wskoczyła szybko pod kołdrę otulając się nią. Wtuliła twarz w poduszkę i dość szybko zasnęła.

Szła korytarzem, szukając swojego pokoju. Nie było to zbyt trudne, bo drzwi były podpisane. Otworzyła je i weszła do środka. Od razu zobaczyła jakąś dziewczynę, która śpi. Przypomniało jej się, że wcześniej widziała ją w parku. Uśmiechnęła się lekko i usiadła na wolnym łóżku. Wyjęła z torebki swój pamiętnik i długopis. Otworzyła go i zaczęła pisać. ( Niestety nie zdradzę co ). Po skończeniu zamknęła go i schowała. Była trochę zmęczona więc zasnęła szybko. Nawet nie wiedziała kiedy.

-------------------------------------------------------------------

Otworzyła oczy, jednak oślepił ją przez chwilę blask słońca. Ziewnęła i przeciągnęła się. Zauważyła, że współlokatorka jeszcze śpi, więc po cichu poszła do łazienki i się umyła się. Wyszła z pomieszczenia. Zasłoniła zasłony, żeby światło nie wpadało do środka. Zerknęła jeszcze na śpiącą i wyszła z pokoju.

z/t

Anerii jechała swoim motorem razem z Cass. Zatrzymała się ostrożnie przed drzwiami. Deszcz jeszcze padał, a ona zdjęła swój kask.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła. Wiatr zaczął się wzmagać, a oczy lśniły. Na szczęście dziewczyna się nie malowała. Nie wyłączała silnika, ponieważ musiała jeszcze gdzieś jechać. Czekała, aż Cass zejdzie i ruszy w stronę swego pokoju. An poprawiła swoje mokre włosy. Jechała dobrze, więc ta dziewczyna nie powinna narzekać i jeszcze zawiozła ją tuż pod szkołę. Niestety nie mogła ją zanieść do pokoju, p0onieważ nie wiedziała, który pokój to jej.

Cass zeszła z motoru nieco chwiejąc się na nogach. Nie była przyzwyczajona do tego typu środków transportu to też poczuła ulgę gdy wreszcie jej stopy dotknęły ziemi. Ściągnęła z głowy kas podając go z uśmiechem dziewczynie.
- Dziękuję - powiedziała i skinęła głową po czym machając jej ruszyła w stronę drzwi akademika.
Szła przed siebie korytarzem w poszukiwaniu drzwi swojego pokoju. Z wielkim trudem i po dość długich poszukiwaniach w czasie których większość rzeczy z jej torebki wylądowała z brzęknięciem na podłodze wydobyła z torebki klucze i pośpiesznie otworzyła drzwi. Przemoczoną marynarkę chłopaka odwiesiła w jakieś ciepłe miejsce, żeby mogła wyschnął a sama udała się do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic. Wydawało jej się, że jej włosy przesiąkły zapachem samochodowych spalin i jak najszybciej musiała je umyć. Po pewnym czasie już czysta i pachnąca wymaszerowała z łazienki szukając czegoś w co można było się ubrać. Zaczęła zastanawiać się jak teraz zwrócić chłopakowi jego własność skoro nawet nie wie czy uda jej się gdzieś na niego trafić.

Przyszła do pokoju cała przemoczona. Jednak nie zdążyła do sklepu, ale mówi się trudno. Zamknęła drzwi. Podeszła do torby i wyjęła czyste i suche ubrania. Spojrzała w stronę łazienki i tam się skierowała. Umyła włosy, oraz wzięła ciepłą kąpiel. Ubrała " nową " odzież, a " stara " wrzuciła do pralki. Wyszła z pomieszczenia. Dopiero teraz zauważyła Cass. - O ale niespodzianka. - powiedziała. Usiadła na łóżku i oparła się o ścianę.

Dziewczyna uśmiechnęła się, a następnie spojrzał na jakieś okno. Założyła z powrotem na głowę kask. Chyba już ma gorączkę. An zakręciła motorem i pojechała przed siebie. Jechała bardzo szybko. Śpieszyła się. Chciała uciec przed szkoła, ponieważ na pewno będzie mieć przechlapane. No tak. Na pewno. Dziewczyna znikła bardzo szybko z tego miejsca. Lubiła jeździć na motorze.

zt.

Widząc Kenami nieco się zdziwiła i dopiero po chwili uświadomiła sobie skąd kojarzyła jej imię. Miały razem mieszkać i widziała jej nazwisko na liście z przydziałami do poszczególnych pokoi.
- To już wiem skąd kojarzyłam twoje imię - powiedziała z uśmiechem na twarzy. - I jak z dotarciem do Akademika? Nie było żadnych problemów? Bardzo zmokłaś?
Jakby nie było samotny pieszy powrót do Akademika był jej własnym pomysłem. Nikt jej do tego nie zmuszał, a ona mimo iż mogła wracać szybciej jadąc z czarnowłosą motorem zdecydowała się na pieszą wędrówkę przez miasto i to w taki deszcz. Według Cass było to dość nierozsądne, bo w taką pogodę łatwo można było się przeziębić, a jeżeli Kenami się przeziębi albo zarazi i ją albo ona będzie musiała dookoła niej latać i zajmować się nią bo schorowana nic sama nie zrobi.
"Nigdy w życiu!" Pomyślała starając się ukryć jakoś swoje przerażenie myślą o pomaganiu komukolwiek nawet swojej przeziębionej współlokatorce.

- Hmmm, aż tak nie. Później przestało padać. - powiedziała. Wyjęła swój zeszyt i zapisała coś w nim. Po chwili schowała go. Wstała i poszła do kuchni. zrobiła kilka kanapek i dwie herbaty. Przyszła z tym do pokoju. Położyła to na stole. - Jak chcesz to jedz. - dodała. Po czym sama wzięła kanapkę z serem, szynką i pomidorem. Zjadła ją i napiła się ciepłej herbaty. Tego właśnie jej brakowało. Położyła się na łóżku, jednak nie zasnęła. Po prostu myślała nad tym wszystkim.

Cass jedynie skinęła głową nic nie odpowiadając i wygodnie usiadła na swoim łóżku przytulając jedną z poduszek. A jednak przestało padać nawet nie zauważyła kiedy. W takie dni jak ten wolała nie wyglądać za okno i nie dołować się szarością otaczających ją widoków. Sięgnęła po filiżankę z herbatą stojąca na stoliku i upiła łyk tego rozgrzewającego napoju. Siedziała tak w milczeniu co jakiś czas spoglądając na swoją współlokatorkę. Cisza ją nieco dobijała.
- A tak w ogóle to do której chodzisz klasy? - Zapytała z czystej ciekawości.

Kenami spojrzała na współlokatorkę. - Do III A. - odpowiedziała, jej głos był nieco obojętny. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Sięgnęła po kolejną kanapkę, tym razem tylko z serem. Skonsumowała ją z smakiem. Wypiła do końca swoją herbatę. Przez całą noc nic nie spała, a mimo tego w ogóle nie czuła zmęczenia, chociaż powinna. Wtuliła się w miękką poduszkę.

Wychodziło na to, że Cass wylądowała w pokoju z dziewczyną 2 lata od niej starszą. Miało to najwątpliwiej swoje plusy. Zawsze można było ją wykorzystać do pomocy przy lekcjach, czyli ja siedzę a ona odrabia moje lekcje, a ponieważ kończyła już szkołę oznaczało to, ze już niedługo w pokoju będzie o jedną osobę mniej. Na twarzy dziewczyny pojawił się podstępny uśmieszek. Dzień dobroci dla innych się skończył i znów stawała się to samą egoistką, którą była zawsze. Myślącą tylko osobie zadzierającą nosek panienką górującą nad innymi gorszymi od niej osobami pałętającymi się po szkolnych korytarzach bez najmniejszego celu, byle tylko przejść i pokazać chociaż w ten sposób, że się istnieje.
Cass nigdy nie była w stanie wyobrazić sobie siebie jako taką szarą nic nieznaczącą szkolną uczennicę gnającą na łeb na szyję do klasy byle tylko nie spóźnić się na zajęcia. Niezauważalność była by dla niej jak przekleństwo, jakieś fatum, klątwa, której koniecznie trzeba zapobiec. Wzdrygnęła się na samą myśl po czym upiła kolejny łyk herbaty.

Kenami na chwilę przysnęła. Nic jej się nie śniło. Jedynie jakaś biała mgła krążyła w jej umyśle. Po czterdziestu minutach się przebudziła. Usiadła na łóżku i rozciągnęła się jak kotka. Rozejrzała się wzrokiem po pokoju. Uśmiechnęła się do Cass. Wstała i zawędrowała do łazienki, gdzie przemyła jeszcze półsenne oczy. Wróciła z niej i od razu skierowała się do kuchni. Zrobiła tam sobie kanapkę i ją zjadła. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej włosy ją w wielkim nieładzie. Zaczęła szukać w swojej torebce grzebienia, lub jakiejś szczotki do włosów. Po krótkich poszukiwaniach znalazła szczotkę. Szybko się uczesała. Usiadła na łóżku. Wyjęła swój szkicownik, oraz ołówek i zaczęła szkicować.

Cassie siedziała na kanapie nudząc się niemiłosiernie. Jedynym ciekawszym zajęciem było gapienie się przez okno i wypatrywanie z góry co przystojniejszych uczniów przechadzających się dziedzińcem. Jedyną wadą tego jakże wspaniałego zajęcia było to, że słabo było widać, więc podziwiać można było jedynie sylwetki spacerujących osób. W końcu Cass oderwała wzrok od okna spoglądając na Kenami z zaciekawieniem.
- Masz chłopaka? - Zapytała nie przejmując się tym, ze to może być jej prywatna sprawa albo coś.

Kenami na początku nie usłyszała pytania Cass. Nadal szkicowała. Jednak po chwili dotarła do niej wypowiedź współlokatorki. Spojrzała na nią znad szkicownika. - Nie mam. - odpowiedziała. Zdziwiło ją trochę to pytanie. Widać było, że Cass lubi dużo zadawać pytań. Co miało swoje dobre i złe strony. Uśmiechnęła się lekko. Dokończyła rysunek. Była zadowolona z niego. Schowała szkicownik i położyła się na łóżku wtulając się w miękką poduszkę.

Dziewczyna cały czas coś szkicowała co zaciekawiła Cassandrę ponieważ ona sama także lubiła rysować. Przyglądała się leżącemu na łóżku szkicownikowi zastanawiając się, co narysowała.
- Co rysowałaś? - Zapytała prostując się klęcząc na łóżku jak gdyby chciała z tej wysokości coś zobaczyć co i tak nie dałoby żadnego efektu.

Kenami spojrzała na swój szkicownik, a potem na Cass. - Konie, które galopują. - odpowiedziała. Podała dziewczynie szkicownik, żeby mogła zobaczyć. Uśmiechnęła się lekko. Dokładnie przyjrzała się rysunkowi. Dostrzegła, że jednemu koniowi narysowała za mały ogon, ale i tak nie był to żaden wielki czy też straszny błąd. Co prawda nieco to było znać, ale nie przejmowała się.
Opis szkicu:

Na tle jest zielona łąką. W kącie kartki jest mały staw. Narysowane są cztery konie. Dwa w oddali, które galopują koło siebie. Umieszczone są także nieco " bliżej " klacz z swoim źrebakiem.



//( Wiem kiepska jestem w opisach. )//

Sięgnęła po szkicownik uważnie przyglądając się rysunkowi. Jak to miała w zwyczaju zaczęła wyłapywać wszystkie nawet najdrobniejsze błędy co jakiś czas łypiąc na Kenami znad rysunku. Po chwili oddała go jej z uśmiechem.
- Ładne - powiedziała podnosząc się z łóżka. - Ja muszę iść rozprostować trochę kości.
Ruszyła w stronę drzwi i szybko założyła swojej buty. Spojrzała na nadal wiszącą na wieszaku marynarkę Daemona po czym wyszła z pokoju.

[z/t]

Kenami odprowadziła współlokatorkę wzrokiem. Schowała szkicownik do szafki. Wstała i poszła do łazienki, gdzie przebrała się. Wyszła z pomieszczenia. Odsłoniła zasłony i do środka wpadły promienie słońca, które na chwilę ja oślepiły. Rozejrzała się jeszcze po pokoju. Nagle zadzwonił jej telefon. Po rozmowie spakowała swoje rzeczy i wyszła. Nie chciała mieszkać w tym pokoju. Równie dobrze mogła wynająć mieszkanie.

z/t