Ścieżki

Dookoła szkoły, od wejścia głównego ciągną się ścieżki które otaczają cała szkołę. Co jakiś czas stoją ławki, i śmietniki oraz lampy. Dróżki obsypane są jasnym żwirem, a ich krawędzie są ozdobione bordowymi kamieniami. Dróżki od czasu do czasu przecinają się stwarzając istny labirynt.
~~~~

Dziewczyna spokojnie szła przed siebie, miała zamiar wyjść ze szkoły i połazić się po mieście ale było jej cholernie gorąco. Nawet ubrana jak teraz czuła jak cała topi się we własnym pocie, miała wrażenie że cała lepi się... Bleh. Skrzywiała się znacznie skręcając z ścieżki i usiadła pod jednym z większych drzew. Może cień nie dawał takiej ochłody jakby chciała, ale było to na pewno lepsze niż łażenie w całym tym upale. Wsadziła do uszu dwie biało czarne słuchawki, włączyła melodie i zamknęła oczy zakładając nogę na nogę. Od razu lepiej.

Idąc z wielkim wyszczerzem na twarzy Bel oglądał się na boki. W końcu znalazł ławke która wyglądała dość zachęcająco. Usiadł na niej i wyciągnął paczkę z ciastkami, po czym zaczął je zjadać. Dokładnie obserwował przechodzących, jak również ich spojrzenia puszczane w jego stronę. Byli może zdziwieni jego wyglądem ? Może zachowaniem ?
Dostrzegł dziewczyne nieopodal lecz ani się nie ruszył ani nie przestał wcinać ciastek...
Poprostu siedział dalej się szczerząc i rozkoszując ciastkami z biedronki...

//Wybaczcie jakoś nagły wypływ weny -.-//

Nasty jakoś nie wyróżniała się z tłumu póki mała zamknięte oczy, więc gdy tak sobie leżała pod drzewem nie musiała martwić się że ktoś ja zmiażdży wzrokiem. Po jej głowie krążyły teraz myśli o samorządzie, zastawiała się czy nie zrobić festiwalu w szkole na cześć zbliżającego się lata. Jakiś udział z miasta też mógłby się przydać... W przerwie pomiędzy piosenkami usłyszała dziwne szepty, a następnie szelest jakiegoś opakowania. Otworzyła leniwie prawe oko. Słońce oczywiście oślepiło ją, więc szybko je zamknęła. Podniosła się do siadu po turecku. Oparła o drzewo plecami, ziewnęła i potarła jeszcze raz oczy. rozejrzała do okola. Zaspanym i załzawionym wzrokiem przejechała po dwójce dziewczyn które chichotały jak głupie, następnie na chłopaka z ciastkami. Patrzyła na niego chwile, a następnie zdejmując słuchawki powiedziała spokojnie, wiedziała że ją usłyszy. Była pewna.
-Chodź turaj.

Bel słysząc czyiś głos rozejrzał się po przechodniach. Dostrzegł dziewczyne na przeciw. Patrzyła w jego stronę, bardzo szybko doszło do niego że to był jej głos, skierowany właśnie do jego osoby... Leniwie wstał i przeciągnął się, po czym podszedł do drzewa, jak i do niej. Położył się plackiem na trawie obok i podał jej ciacha...
-Chcesz ? -spytał nawet nie odwracając na nią wzroku.
Nie słysząc nic odwrócił głowe lekko w bok.

Nass przyglądała mu się uważnie, jego ruchy, jego uśmiech. Był dziwny, różnił się od reszty dziwolongów. Był ich królem, bo jeszcze aż tak wielkiego nie spotkała. Ta szkoła roiła się od takich odmieńców. Gdy zbliżył się do niej na tyle że musiała zadzierać głowę do góry, odpuściła od gapienia się na niego i spojrzała przed siebie również leniwie i z brakiem jakiejkolwiek chęci. Chłopak legł koło niej bez słowa...a raczej z propozycją z której dziewczyna nie odmówiła. Wzięła ciastko i ugryzła. Nie były rewelacyjne, ale złe też nie.
-Czemu nosisz koronę?- spytała spuszczając na niego wzrok. Powinna się przedstawić, on także... ale przecież i tak prawdopodobieństwo że znów się spotkają jest nikłe.
-Mniejsza o koronę...Zawołałam Cię by się coś dowiedzieć... Lubisz festiwale?

-Festiwale ? -spojrzał lekko bardziej na nią.
-Um... Zależy... -powiedział jakby od niechcenia, obmyslając swoją teorię o tym czy faktycznie je lubi. Wyciągnął z paczki następne ciastko.
Chyba tak, ale nie wszystkie czyż nie ? Niektóre festiwale są fajne, z fajerwerkami itp.
Niektóre tylko głośne z tłumem osób, gdzie nie wiadomo co, gdzie, jak...
Spojrzał przed siebie po czym przekręcił się na plecy, wbijając wzrok w niebo.
Przypomniało mu się wcześniejsze pytanie dziewczyny.
-A dlaczego ty masz brązowe włosy ? -spytał z tym samym, może troche przerażającym uśmiechem...

-Zależy...- powtórzyła po nim zastawiając się czy warto cokolwiek robić dla tej szkoły. I tak ma niezły popyt na uczniów, to nie potrzebuje zaproszenia. Ludzie tutaj lecą na łeb na szyje, ale z drugiej strony taki festiwal postawi ja na wyższej pozycji w oczach dyrektora. Będzie miała większa władze... Postanowione, zrobi festiwal. Teraz będzie musiała pójść do dyrektora, obwieścić mu szczęśliwą nowinę. Uśmiechnęła się pod nosem. Spojrzała na niego zdziwiona. chwilę patrzyła n a niego jak na kretyna, po czym przypomniała sobie pytająco do korony.
-Bo mam taki fetysz... Wszystko co brązowe sprawia, że jestem mokra.- powiedziała z przekąsem przewracając oczami. - co będzie lepsze fajerwerki czy cyrk albo wesołe miasteczko? - spytała chłopaka i sięgnęła po następne ciasteczko. Wsadziła je do ust, spuściła wzrok na niego.

-W cyrku gnębią zwięrzęta... -stwierdził.
-W wesołym miasteczku robi się ludziom niedobrze od karuzeli, i tych gór jedzenia. A fajerwerki mogą zabić... -powiedział. Stwierdzając że tak jej nie pomoże wybrał pierwsze lepsze.
-Wesołe miasteczko... Można zebrać przy okazji, pieniądze na jakiś szczytny cel... -powiedział ku jej zdziwiena. Wziął następne ciacho, a widząc że się kończą westchnął.
Spojrzał na torbe którą miał ze sobą, otworzył ją, a widząc że w środku nie ma już ciastek, westchnął jeszcze raz i klapnął spowrotem na trawe.

-Cyrk śmierdzi, ale śmieszy, wesołe miasteczko jest fajne ale duże, a fajerwerki SA tanie. Swoja drogą zabić może nas wszystko. Drzewo się zawali, kopnie cie prąd, kopnę cie ja... Więc przestań marudzić.- postanowione, będzie wesołe miasteczko. Oparła się łokciem o kolano, wiedziała że będzie to trudne do zrobienia. Wszystkie te formalności. Dla niej nic nie stało na przeszkodzie, chociaż myśl że będzie musiała rozmawiać z ojcem jest niezbyt optymistyczna. Nienawidziła tego człowieka.
-Dzięki za pomoc. -wstała spokojnie i otrzepała się od liści i innego brudu.- Jestem Nasty... miło cie poznać dziwaku.- odwróciła się na pięcie i poszła.
z/t

Zaśmiał się jak dziewczyna odchodziła.
-Bel... -powiedział gdy była jeszcze w takiej odległości by go usłyszała. On został tam gdzie był. Siedząc wpatrywał się tylko a to w przechodniów, a to w jakieś mini zwierzątka jak wiewiórki czy ptaki. Może znowu ktoś przyjdzie i zje mu kilka ciastek ? Nikt nie wie co przyniesie czas, więc siedział i czekał na jakiegoś ciastko-żerce...